Close

PICERNIA

Napisałem nową historyjkę, która składa się trochę z sytuacji opowiedzianych mi w trakcie pracy na posterunkach i w sądach przez różne osoby i kilku moich wymysłów. Są też błędy gramatyczne zauważone tu i ówdzie, czyli ogólnie – instruktaż o tym jak NIE mówić po polsku! Ile błędów udało Ci się znaleźć? 🙂

P I  C E R N I A

I ona się pyta czy mi pomusz ma, a ja nie wiem czy se jaja robi. No kurwa pliz. W picerni stoję i wiadomka: Embląg to nie Mediolano, a ja po włozku to tylko amore kapuczino, ale peperoni z ekstra mocarelą i czostkowym chyba ogarnę, nie? Majom trochę tych picc, jeszcze jakieś spagetki, gnoczczi, garaletki i late maciato, cycuś glancuś Francja elegancja. A keczupu ni chuja.

Niby jestem na tczo, bo rano klocka postawiłem i na śniadanie po melanżu tylko winogron wciągłem, ale jak opierdolę taką pitcę, to już żadnego torta na to nie zmieszczę, tylko najwyżej ekspreso i ament. Paczę, że i tak mnie to dwajścia złotych do tyłu ustawi. Ciekawe czy wogle majom w takich miejscach kiedyś wysprzedaże? Bynajmniej, piniążki wziąłem, szaszetka wypchana wokół pasa jest: rantka to rantka, komdomy kosztują, a lans musi być. Oszczyc się wczoraj byłem, swetr wyprasowany i nawet pryśnic dwa razy wzięty dzisiaj.

Wbija moja ksienżniczka na nasze teta teta i na aplikacji wyglądała lepiej, ale wiadomix – jak dajesz konia to nie pacz w zęby. Zanim się tu zbłaźniła swoim pytaniem, filowałem na winklu jak weszła i miałem chwilę ją obczaić. W sumie to solidna szustka, nie ma to co za co. Ma na sobie małom czarnom, białe najki (wolałbym obczasy) i fryz taki jakiś wyczesany, wygląda jak perułka normalnie. Taka krejzolka. Na plus to ma za to makijaż permamentny chyba, czerwona śminka też seksi. Pod lewym kolanem ma plajster mały, więc się zastanawiam czy się przed chwilą na dworzu przed wejściem nie wyjebała i przez to spóźniona. Szczałka na parkingu pokazuje prosto na wejściowe, ale panna z wiochy to pewnie rowerem dymała i potem naopkoło poleciała, mogła orła wywinąć na tych wertepach. Wciągłem dwie szybkie kreski przed wyjściem więc mnie nosi i na sikor co chwilę gapię się, więc wiem, że owszem, nie przyszła na czas, prawie półtora minuty spóźniona podbija.

Ma lekramówkę w ręce, chuj wie po co, jakbyśmy do babci na śliwki mieli uderzać. Może chciała wziąść cipsy i kolkę, żeby po drodze pit stop zrobić i podkładkę na żołątku, potem ze mną sobie dla cyny samom sałatke zamówić i dopchać. Bo diete w czwartek zaczęła. Fakt autentyczny: baby już takie są aktorki amatorki i jeszcze krykytują jedna drugą, nie to co facet. Ale ja nie pierwszy lepszy grzbiet jestem – się czyta, się wie. Kobiety z marca, a mężczyźni z Wenus: coś w tym jest – my sikamy na stojąco i po kosmosie się bujamy, a im na wiosnę kwiaty trzeba kupować, bo jaj nie majom. Masakra.

Ale spoko, jak mam dzisiaj coś ukuć to nie mogę jej tak na helou z filozofiom i książkami wyjechać, laski nie lubieją jak się je tak inteligencją z buta przerarza. Jakbym siebie teraz widział to od razu bym kajecik brał i notował – to już nie moje pierwsze rodeo więc kocie ruchy są jakbym był jakiś animal (kocur po hiszpańsku): łokieć na ladę to i sikor na wicie widoczny, główka delikatnie przechylona na lewo w stronę łokcia, więc ketą na szyi też można przypucować. Podstawy. Trzeba znaleść coś wspólnego, co ona będzie mogła sobie odnieść, odnaleść się i się utoszsamić. I potem nogi otworzyć. Przeszywam w niom oczy, delikatny uśmiech i otwieram: „Aśenaebaem wczoraj”.

Cisza. Nie wiem o co kaman, bo na aplikacji nie wspomniała, że po polsku nie umie, a ja dyslekcje mam. Taki żart. Rozwarzam, czy go nie użyć – taki zgrywus jestem, ale ona wali: „Sorki, że taka zmahana jestem, ale musiałam uspać dziecko, bo pszeczkole dzisiaj zamknięte”.

Co? Niby siadłem obok niej, ale czuje jej brak. To znaczy jakby jej nie było, jakby se poszła. Dziecko? Nie wspomniała wcześniej, więc pewnie frajera na zmienianie pieluch szuka. I flustruje mnie to nieziemsko, bo co ja niby krzesny na doczepkę mam być czy wujek doklejony? Taki wał. Powinło się być szczerym od początku a nie grać na dwa ognie i wtedy sobie każdy decyduje, albo jes albo fakju. Nie toreluję melomanów.

Nieważne. Robię remamęt w głowie, uspakajam się. Zamawiamy jakieś dwie pitce, kolkę i kranówę, ja wyskakuję z hajsu za szystko, podbijamy do boksu i siadamy. Ona już jak swoją kupywała to o sobie nawijała, że biolożka, że rabladora ma, że z tatem dziecka kontaktu zero, a ojciec jest weteryniarz. Ziewam mentalnie w środku. Mama doktór. Czekam aż coś interesującego powie albo z gadką zbastuje, żebym momemtalnie mógł wjechać z jakimś zajefajnym tekstem: zapytać czy moje lambordżini przed wejściem widziała albo że fotowoltanike w środę założyłem.

Ale czuje nagle taki jakiś zgniły zapach i to jakby od niej strony zalatuje. Ona już większe pół swojej pitcy wciągła i do czasów liceum dotarła, że ‘książki lubiałam, że bibloteka to mój dom był’, ale ja już nie mogę tego fetoru wyczymać i się prawie na krześle huźdam, więc widzę, że nie zdzierżę i muszę jej dać krótką piłkę: „Pierłaś?”

Żgrzyt jakby płytę winylową porysali na jej twarzy. Nie że jej tę płytę na papę położyli, tylko tak wygląda teraz jakby delikatnie podkurwiona była. Na twarzy. Więc ja zamachuje się ręką, tak ogólnie w jej kierunku, że aromat nie tego, a panna mówi: „To gorgonzola”.

To już mi za wiele było. Przychodzi ubrana jak wieśniara – ja nic. Kłamie mi o niemieniu dziecka – dalej cziluję. Tera jeszcze mi przy jedzeniu będzie smrodzić i mnie disuje jak jej zwracam uwagę? Jestem człowiek alfa więc już za daleko pojechała. Nawiązuję kontakt zwrokowy i oddaję: „A ty lampucera!”

Panna się zbiera z krzesła i widzę, że zawija się do wyjścia. Nie halo, czeba to wyjaśnić, tak tego nie zostawię. „Dżesika, poczekaj”. Ona już w półobrocie, ale na chwilę się do mnie odgina i luka z nadzieją. „Dorzucisz chociasz ze dwa zyle do rachunku, żebym za bardzo w plecy nie był?”. Uwaga – ona jeszcze szybciej sie odwraca, lekramówka w ręce i ciśnie do wyjścia. Ja zdziwko, bo jak cię obraża już na wejście to chyba masz potem prawo myśleć, że przynajmniej coś do rachunku się ściepnie?

Potem wysłałem jej eskę i pytam czy przynajmniej jakąś fotę toplesa wyśle, bo przez tydzień czas traciłem, żeby z nią bajerę onlajn kręcić, potem jeszcze za dwie picce i kolę ja wyłożyłem więc chyba mnie z pustymi rękami nie zostawi, a ta mi na to, że jestem bydle i że mnie blokuje.

Jaka konkluzja? Można czytać, próbować z nimi rozmawiać, fajną furą po tuńingu po pannę podjechać, a i tak potem cię oleje.

Nie przegadasz, nie zrozumiesz. Upuszczam mikrofon, dzięks.